piątek, 7 czerwca 2013

Rozdział 1

Rozdział 1.
Możemy so­bie na wszys­tko poz­wo­lić. Możemy żyć, jak nam się po­doba. Wra­cać do do­mu nad ra­nem, pić i ćpać do niep­rzy­tom­ności, spać cały dzień, flir­to­wać na dys­ko­tekach, kochać się z ko­lega­mi z klasy, urządzać im­pre­zy w mie­szka­niu. Mar­twić się tyl­ko o siebie. Nie słuchać narze­kań. Nie wsta­wać w środ­ku no­cy do płaczące­go brata
Bo kto nam zabroni?
-Idę!-wrzasnęłam zakładając na siebie sweterek i wybiegając z domu.
Po co ja to mówię?
I tak zrobię to co mi się podoba.

Szłam po­woli ulicą, ko­piąc ma­leńki ka­mień. Przechod­ni mi­jali mnie z za­cieka­wieniem. Cieka­wa jes­tem co myśle­li pat­rząc na gro­bową twarz nas­to­lat­ki, wyglądającej jak­by wyszła pros­to z więzienia.
Zastanawiając się gdzie by dzisiaj pójść , naciągałam kaptur na głowie.
Nie miałam do kogo iść , ani co zrobić.
Nie mam przyjaciół. Nie potrzebni mi są.
Po co jeszcze oni kurwa mają mi w życiu namieszać?
Jeszcze do tego dzisiaj jest domówka u Alexa.
Zaprosił mnie ale odmówiłam , nie mam ochoty do niego iść.
Powiedział , że mu się podobam.
Phii niech spierdala.

Przechodziłam przez wiele klubów.
Nie zaszkodziło by się trochę upić prawda?
Co mi szkodzi?
Weszłam do środ­ka jednego z nich. Gorące po­wiet­rze, wy­mie­sza­ny za­pach per­fum, dy­mu ty­toniowe­go i głośna mu­zyka podziałały na mnie jak po­budze­nie. Wyos­trzyły się mo­je zmysły, zro­biłam się bar­dziej czuj­na. W ta­kim tłumie i to­warzys­twie trze­ba zwra­cać na to uwagę.
Naj­pierw przep­chnęłam się przez wejście, po­tem szłam pros­to przez par­kiet, roz­dzielając tańczące pa­ry. Go­niły mnie wyz­wiska i krzy­ki, ale nie oglądałam się za siebie. Moim ce­lem było dos­tać się do ba­ru i wy­pić coś moc­niej­sze­go. Nie było nikogo kogo bym kojarzyła. Usiadłam przy  barze i poprosiłam o drinka.
Jeden nie zaszkodzi.
Jakiś tępy kolo podał mi picie , przy czym się uśmiechnął.
-Spieprzaj.-mruknęłam pod nosem tak żeby tego nie słyszał , choć przez panujący tu hałas i tak by nic nie usłyszał.Wypiłam do dna i poprosiłam o następny. Z nim tak samo się stało.
Wstałam po czym ruszyłam na parkiet. Zaczęłam ruszać biodrami , tak żeby przypominało choć odrobinę taniec.
Tańczyłam około 5 minut. Jeżeli w ogóle można uznać to za taniec.Robiłabym to dłużej gdyby nie czyjeś ręce owijające się wokół mojej tali.
Odwróciłam się i stanęłam twarzą w twarz z mojej wielkości blondynem.
-Wypierdalaj-syknęłam odpychając od siebie chłopaka.
-O co chi chodzi maleńka? Zatańczysz?-spytał z idiotycznym uśmiechem.
-Pojebało cię?-wyśmiałam go prosto w oczy po czym jakby nigdy nic ruszyłam po nowego drinka.
Usiadłam , opierając się o blat stołu.Patrzyłam na przechodzących koło mnie ludzi.
Jezu jak można być szczęśliwym , kiedy wokół ciebie jest tyle pajaców?
W powietrzu unosił się silny zapach alkoholu i fajek, a ogólny gwar i hałas uderzał ze zdwojoną siłą w moją głowę. Miałam dość tego chorego miejsca, dość dźwięku obijających się o siebie szklanek, prowokujących chichotów i krzyków. Na parkiecie roiło się od idiotycznych dziewczyn, których powolne ruchy ciał kusiły potencjalnych kandydatów na jedną noc. Widziałam jak ini rozbierają je wzrokiem, co chwilę wymieniając między sobą niezrozumiałe uwagi.
Wzięłam łyk piwa po czym odwróciłam się w stronę wysokiego kręconego bruneta.
Szedł w moją stronę , prześlicznie się uśmiechając.
Nie stop! Przekreślcie tamto. To jest debilny uśmiech.
Podszedł do mnie i spytał.
- Wie­rzysz w miłość od pier­wsze­go wej­rze­nia, czy mam przejść obok ciebie jeszcze raz.?
- Możesz przejść jeszcze raz, ale tym ra­zem już się nie zatrzymuj. -warknęłam.
Idiota.
Ja NIE wierzę w miłość.Nienawidzę ludzi , a szczególnie obcych.
Wstałam ignorując jego dziwną minę , po czym udałam się do wyjścia.
Otworzyłam , drzwi po czym rozejrzałam się dookoła.
Pusto.
-Świetnie-mruknęłam zadowolona.
Wyjęłam telefon po czym włączyłam na głos swoją ulubioną piosenkę , i ruszyłam w stronę domu.
-Gdzie się wybierasz kotku?-usłyszałam szorstki głos za tobą.
Pewnie znowu jakiś idiota przystawia się do mnie.
-Spierdalaj-syknęłam nawet się nie odwracając.
-  Ktoś tu dzisiaj nie w chumorze?- odezwał się drugi głos.
Nie no , chyba ich wszystkich na serio dzisiaj posrało?
Odwróciłam się , miejąc nadzieję , że już poszli.
-Słuchajcie-zaczęłam ostro- nie mam ochoty znowu się z kimś kłócić , po prostu mnie zostawcie .. nie podobacie mi się.-warknęłam
-Wyluzuj-zaczął ten pierwszy- kto powiedział , że chcemy żebyś była nasza?-spojrzeli obaj na siebie porozumiewawczo-my tylko chcemy się z tobą trochę zabawić.
-Ups no to macie problem-powiedziałam chowając telefon do kieszeni-bo ja nie mam ochoty z wami.
Ignorując ich spojrzenie ruszyłam dalej.
-Chcieliśmy być mili , ale dla takiej upartej suki jak ty inaczej się nie da.-powiedzieli po czym nie czekając na moją odpowiedź , jeden złapał mnie za buzię przytrzymując ją a drugi przycisnął mnie do ściany.
Zaczęłam wiercić się , i piszczeć , ale i tak pewnie nic nie było by słychać bo ten większy zatykał mi buzie swoją obrzydliwą ręką.
Kiedy tego drugiego idioty ręce weszły pod moją koszulkę , zaczęłam kopać ich po nogach i jeszcze bardziej wrzeszczeć.
-Jaka uparta-syknął ten pierwszy i scałej siły walną mnie w twarz.
Upadłam na podłogę. Moja twarz za­ryła w ziemię ob­cierając przy tym po­liki i brodę. Czułam ból, z tru­dem pow­strzy­małam się od jęku. Po­myślałam, że może gdy będę cicho, zos­ta­wią mnie i odej­dą. Zos­ta­wią, bo stwier­dzą, że nie żyje, al­bo że zemndlałam. Gwałci­ciele, zbrod­nia­rze czy op­rawcy zaw­sze zos­ta­wiają w spo­koju niepełnos­praw­nych. Marzyłam o tym, aby być ka­leką. Ka­leka ma łat­wiej, nikt go nie zacze­pi, nikt go nie skrzyw­dzi. Bo in­wa­lida jest już zgwałco­ny przez życie.
Są ludzie tak upar­ci, że nig­dy się nie pod­dają. Ale i oni mają cza­sami po pros­tu dość, tak jak ja miałam teraz.
Łzy same zaczęły  spływałć mi po policzku.
Teraz rozumiecie dlaczego nienawidzę ludzi?
Kiedy ręce jednego z nich zaczęły otwierać mój rozporek , poddałam się.
Tak , nie miałam siły już walczyć.
-Zabijcie mnie-pomyślałam , po czym zamknęłam oczy.
Usłyszłam śmiechy.
-Boże , naprawdę trzeba być idiotą , żeby zasnąć w czasie gwałtu.
Łzy jeszcze bardziej zaczęły spływać z moich oczu.

To jest ten mo­ment kiedy znów po im­pre­zie do­wiadu­je się, co znów odwaliłam...
Później te cho­ler­ne wyrzu­ty su­mienia, ko­lej­na wy­maza­na z pa­mięci so­bot­nia noc w klubie...
Jes­tem ta­ka jak nig­dy nie chciałam być; cham­ska, wred­na, mająca wszys­tko głębo­ko w dupie..
Naj­gor­sze jest to, że prze­cież ta­ka nie chcem być , ale jestem...

-Kurwa! Zostawcie ją!-usłyszałam głos nie należacy do żadnego z nich.
Nie otwierajac oczu , poczułam jak ktoś odciąga ich odemnie.
-Wyluzuj , koleś chcieliśmy się trochę pobawić-powiedzieli.
-Pobawić?-zakpił.
Gdy poczułam, że mogę już od­dychać i po­ruszać się uniosłam głowę nieco wyżej i od­wróciłam się w stronę chłopa­ka, te­raz widziałam nie dwie a trzy pos­ta­cie, tak jak przy­puszczałam dwaj idioci , zaczęli na niego naskakiwać ale chłopak był silniejszy. Popchnął ich po czym z całej siły przywalił jednemu pięścią w nos na skutek czego ten upadł na podłogę. Natopiast drugi , chcąc pomóc tamtemu upadł za nim , a nieznajomy mi chłopak kopnął ich oboje w brzuch , po czym podszedł do mnie.
-Nic ci nie jest?-spytał kiedy nadal cicho szlochałam.
Pokręciłam głową dając mu do wiadomości , że jest wszystko okej.
Teraz mogłam mu się lepiej przyjrzeć.Wy­soki bru­net o zielonych oczach z cza­rującym uśmie­chem i niesa­mowi­cie męskim głosem.
Chwila..
Czy to nie jest ten sam chłopak , którego spotkałam w klubie?
_______________________________________________________________
Witam!:)
Pierwszy rozdział już jest :D
Głupio wyszedł , ale ja tak mam zawsze , że początek zawsze jest głupi:)
Czytasz=Komentujesz:)
Krótki , ale następne postara się robić dłuższe :)
Oczywiście możecie zadawać pytania bohaterom :)